Piwo w sztuce
Jakub Kustra, piwowar w T.E.A. Time Brewpub
Stwierdzenie, że sztuka często powstaję w bliskim akompaniamencie alkoholu, nie będzie nazbyt odkrywcze. Ot, wenę czasami trzeba w siebie wlać. Charles Bukowski, Stephen King, Ernest Hemingway oraz Edgar Allan Poe to przykłady skrajne, gdyż, niestety, popadli oni w alkoholizm. Masa pisarzy jednak, po prostu napić się lubi, tak jak większość ludzi zresztą. Jako wielbiciele piwa deklarowali się m.in. Sir Terry Pratchett, William Szekspir, J.R.R. Tolkien, C.S. Lewis czy Bohumil Hrabal. Niejednokrotnie autorzy przemycali w swojej twórczości skłonności trunków, zarówno w sposób pośredni, jak i bardziej zawoalowany.
Charles i wiersz za 10 zł
Charles Bukowski to jeden z tych kontrowersyjnych twórców XX wieku. W powieściach owego pisarza aż roi się od opisów spożywania alkoholu. W jego portfolio znajdziemy liczne nawiązania między innymi do piwa: Piwo a także Piwo o drugiej po południu. Choć są mocno depresyjne, warto do nich zajrzeć. Nie da się ukryć, że piwo było stałym towarzyszem pisarza i niestety nie była to zdrowa relacja.
Życie i twórczość Bukowskiego było na tyle ekscytujące, że powstały liczne nawiązania do jego twórczości. A nawet utwory pisane w jego stylu. Jeden z nich, o dość wymownym tytule Piwo za dziesiątaka stworzył nasz rodak, Grzegorz Uzdański. I zrobił to na tyle dobrze, że zmylił nawet samego autora tego artykułu, który początkowo wziął go za oryginalną twórczość Charlesa. Zatem zacytujmy wiersz o domniemanej miłości do Polki, Jane.
(…) Jane wyjmuje z torebki
banknot
z banknotu
patrzy na mnie
brodaty facet
w kretyńskiej czapce
to Mieszko Pierwszy, mówi
panował u nas
w dziesiątym wieku
może dlatego
banknot jest
na dziesięć
złotych
w Polsce
można za taki kupić
trzy piwa
wychodząc
zostawia mi go
na pamiątkę
patrzę na
Mieszka Pierwszego
który panował w Polsce
w dziesiątym wieku
cóż, pewnie był
takim samym
smutnym draniem
jak cała reszta
piwo mi się skończyło
i forsa też
szkoda, mówię do Mieszka
że nie jesteśmy
w Polsce
przynajmniej byś się na coś
przydał
Fantazja Terrego
Oddalając się od pesymistycznych tonów, dla równowagi jeden z najzabawniejszych pisarzy fantasy. Czyli Sir Terry Pratchett. W swoim ponad czterdziesto tomowym cyklu o Świecie Dysku, który zresztą serdecznie polecam fanom monthy-pythonowskiego humoru, autor niejednokrotnie nawiązywał do akloholu. W jednej z części owej serii, zatytułowanej: Ostatni Kontynent, samo słowo: piwo, odmienione przez przypadki, pada około sto razy. A ostatni konflikt w fabule ma miejsce nigdzie indziej, jak w browarze. Jedna z rozmów z tamtejszym barmanem (jest on gadającym krokodylem – witajcie w Świecie Dysku), brzmi tak:
– Nazywamy to piwem – wyjaśnił krokodyl. – A u was jak się to nazywa?(…)
(…)Uniósł szklankę pod światło… I o to właśnie chodziło. Widział światło przechodzące przez płyn w naczyniu. Czyste piwo… Piwo w Ankh-Morpork było sosem przyrządzonym z chmielu. Miało strukturę. Miało zapach, choć czasem człowiek wolał się nie zastanawiać, czego konkretnie jest to zapach. Miało gęstość. Ostatnie pół cala w kuflu można było jeść łyżką.
Tutaj płyn był rzadki i przezroczysty. Wyglądał, jakby ktoś go już wypił. Chociaż smakował nieźle. Nie ciążył w żołądku jak piwo w domu. Słaby był, naturalnie, ale obrażanie czyjegoś piwa nigdy nie jest opłacalne.
Czy przemycona jest tutaj odwieczna walka klarownego real ale z mętną IPĄ? Trudno orzec. Jednak sądzę, że z ostatnim zdaniem cytatu każdy winien się utożsamić.
W innej powieści, o samym piwie autor pisał w następującym sposób:
Ale czym tak naprawdę jest piwo,
Jeśli nie płynnym chlebem?
A chleb, przecież nie może zaszkodzić
Jeden z bohaterów miał także ciekawe spostrzeżenie na temat alkoholizmu:
– Nie – odparł oszołomiony Vimes. – Byłem pijakiem. Trzeba być o wiele bogatszym niż ja, żeby zostać alkoholikiem.
Mamy też Śmierć, czyli chyba najbardziej ikoniczną postać cyklu. Oto jego (rodzaj męski użyty celowo) rozmowa z barmanem:
– nie myślisz może, że masz już dość? – powiedział barman
– WIEM DOKŁADNIE KIEDY MAM DOŚĆ.
– Wszyscy tak mówią.
– WIEM KIEDY WSZYSCY MAJĄ DOŚĆ.
Hołd i testament
Dość o Pratchettcie – wróćmy do poezji. W Ilustrowanym Piśmie Tygodniowym, pochodzącym z 1905 roku, możemy znaleść mocno humorystyczny utwór zatytułowany: Testament Pijaka
Kiedy ja umrę, druhu miły,
Garnitur sobie po mnie weź
I ruble zabierz, gdyby były,
A ciało me do szynku nieś!
Pod beczkę mnie pochowaj z piwem,
A kran do beczki w usta włóż,
I słowem mnie pożegnaj żywem,
Lecz krótką mowę dla mnie stwórz.
Ot! „umarł ten, co pijał wiele
I często już legiwał tu,
Więc my serdeczni przyjaciele
Życzymy ci smacznego snu!”
Nagrobka mi nie trzeba wcale
Mój pomnik – karczmy znak, to dość!
Ten będzie wieczny. Po mnie żale
Zawodzić będzie każdy gość!
Więc proszę ciebie, drugu miły,
Garnitur sobie po mnie weź
I ruble zabierz, gdyby były,
A ciało me do szynku nieś
No i na koniec mój faworyt, przynajmniej w kwestii językowej. Jest to utwór: W hołdzie piwu, autorstwa Roberta Goffina. Jego fragment, brzmi tak:
Piwo jest poezją, która płynie z obrazów chmielu
I metafor, jasnego pienistego jęczmienia (…)
Widzę je, niepodzielnie w tysiącach swych odcieni i aromatów,
Głoszę sławę piwa, które jest płynną radością
Szczęśliwych narodów (…)
Natchnieni, głoście tety chwałę piwa, albowiem jest ono płynną radością! Pite odpowiedzialnie, rzecz jasna.