Polski chmiel to najciekawsza rzecz w piwach rzemieślniczych
Przemek Iwanek
Mądrzy rabionowie od marketingu mówią, że kopiowanie w biznesie jest dobre. Ważne, by nie przesadzić i nie zakopiować się na śmierć, ale zachować własną tożsamość.
Co rozumie Janusz Palikot
Wojtek Trząski (zpiwem.pl) na Facebooku narzeka na unifikację piwa. Co ciekawego można odkryć w piwie, które wszyscy starają się warzyć w ten sam sposób?
tl;tr – w krafcie wieje nudą
Ja wiem, że opowieści o „zjadaniu swojego ogona” to trochę narracja w stylu „kiedyś to było”. Ale będę bronił Wojtka, bo rozumiem, co chce przekazać. Wiele osób, które pamiętają początki „piwnej rewolucji” w Polsce podchodziło z wielkim entuzjazmem do nowych piw. W piwach rzemieślniczych szukaliśmy interesujących, wyjątkowych rzeczy. Nie dziwi mnie więc, że Wojtkowi trudno jest zachwycić się kolejną IPĄ. Która została sklonowana 100 000 razy i odróżnia się niemal wyłącznie etykietą.
Najlepiej nastroje wyczuwa Janusz Palikot, który jednym piwem wskrzesił w narodzie więcej emocji, niż wszystkie browary rzemieślnicze naraz.
Po co jeździć do Bambergu
Żeby sprawa była jasna: uważam, że polskie piwowarstwo mocno się rozwinęło. Piwowarzy przez ostatnie lata nauczyli się bardzo wiele i to widać w jakości piwa. I bardzo mnie to cieszy. A jeszcze bardziej cieszy mnie to, że powoli zaczynają szukać swojej własnej ścieżki.
A najciekawszą rzeczą, którą widzę AD 2021, są polskie chmiele. Niewiele jest rzeczy wyjątkowych w polskim piwowarstwie. Takich, do których mogliby pielgrzymować „ludzie z zachodu”. Tak jak Wojtek, który szuka wędzonki w Bambergu i saisonów w krajach frankofońskich.
Co prawda warzymy świetne portery, ale sąsiedzi robią to samo. Grodziskiego nie umieliśmy sprzedać marketingowo i sami go nie cenimy. Chyba (niestety) jest też za mało seksi.
Polski chmiel w natarciu
Tymczasem nowfalowe IPY na polskich chmielach pokazują, że da się uwarzyć piwo ciekawe i wyjątkowe. Nasze chmiele są unikatowe na skalę światową. Ale były niedoceniane. Uważało się, że owszem, no fajne polskie, ale można dać co najwyżej na goryczkę. Przez lata pokutowało twierdzenie, że nic ciekawego nie da się z nich zrobić.
Aż przyszedł rok 2021 i okazuje się, że topowe polskie browary rzemieślnicze warzą na polskich chmielach. Funky Fluid wypuściło Modern IPA, Recraft dwa rodzaje Polish Hazy IPA, Pinta – Olá Amora Preta, Golem Synthetic Love (dopiszcie w komentarzach, o których piwach nie wspomniałem, a warto). To wszystko za sprawą najaktywniejszego producenta i promotora chmieli, czyli Polish Hops.
Używanie polskiego chmielu w małych browarach to oczywiście nic nowego. Pamiętam jak lata temu z Kubą Piesio (Maryensztadt) organizowaliśmy konkurs dla piwowarów domowych w Siedlcach. Zwyciężyło piwo na chmielu Izabella i w nagrodę zostało uwarzone w browarze restauracyjnym Brofaktura. Jego piwowar, Bartek zapałał szczerą miłością do polskiego chmielu, co zaowocowało licznymi piwami i wieloletnią współpracą z Polish Hops.
Słowiańska duma
Warto docenić fakt, że dziś na polskich chmielach warzą najlepsze browary rzemieślnicze. Browary niemałe, które mają dystrybucję w całym kraju. Dzięki temu piwa z polskim chmielem trafią pod słowiańskie strzechy. Czego serdecznie gratuluję.
A jak minie Covid i odwiedzi Was ktoś z zagranicy, dajcie mu puszeczkę polskiej IPY, z polskim chmielem. Niech wie, że Polacy nie gęsi. Bądźmy z tego dumni.