Klimat, prawo i browary
W ostatnich latach w branży browarniczej dokonał się prawdziwy przewrót. Rozwój jest widoczny gołym okiem, nawet dla przeciętnego zjadacza chleba. O piwach rzemieślniczych słyszał już niemal każdy. I choć wejść w ten rynek jest coraz trudniej, niewątpliwie browarów będzie przybywać.
W niedalekiej przyszłości browarnicy będą musieli mierzyć z nowymi wyzwaniami. Także z tymi, które będą wynikać ze zmian klimatycznych oraz sposobów zapobiegania im. Pewne zmiany są już dostrzegalne. A ustawodawcy, zarówno na poziomie Unii Europejskiej, jak i kraju wprowadzają coraz ostrzejsze normy środowiskowe.
Można przypuszczać, że wpłynie to na wyższe koszty produkcji i większe trudności w prowadzeniu zakładów przetwórczych. Z dużym prawdopodobieństwem już dziś da się wytypować elementy, które wpłyną na rynek piwa.
Woda
Niewiele mówi się o trudnej sytuacji wodnej w Polsce. Tymczasem wysoki koszt wody może wkrótce stać się problemem dla przemysłu.
Geograficznie Polska leży na obszarze zagrożonym deficytem wody. Wynika to z położenia naszego kraju w głębi kontynentu, co skutkuje mniejszymi opadami, niż np. na Wyspach Brytyjskich. Dodatkowo, w ostatnich latach coraz więcej jest bezśnieżnych zim i długich okresów bez deszczu, które skutkują suszami. Opady nie kompensują zużycia wody. Obniża się poziom wód gruntowych, a lokalnie występuje nawet pustynnienie pól. Nasze zasoby wodne maleją, a potrzeby rosną.
Rodzi to problemy dla branży piwowarskiej, w której woda jest podstawowym surowcem. Z pewnością cena wody dla przemysłu będzie wzrastać, być może nawet drastycznie. Lokalnie mogą też występować niedobory wody. Latem 2019 roku w jednej z gmin w województwie świętokrzyskim wystąpiły trudności z zaopatrzeniem w wodę. Zawiniła susza i niski stan wód. Takie sytuacje zapewne będą zdarzać się częściej.
Browary będą musiały myśleć o ograniczaniu zużycia wody, na przykład przez skuteczniejsze jej odzyskiwanie. Oraz liczyć się z rosnącym kosztem podstawowego surowca.
Susze będą także skutkować mniejszymi plonami jęczmienia. To także odbija się na jego cenie.
Energia
Drugim surowcem, którego cena z pewnością wzrośnie będzie energia elektryczna. To właściwie dzieje się już dziś. Energetyka, w Polsce oparta głównie na węglu, nie nadąża za wzrostem konsumpcji prądu. Restrykcyjna polityka Unii Europejskiej odnośnie limitów emisji CO2 także nie jest dla niej łaskawa. Niestety nie ma szybkich perspektyw na zmianę sytuacji, bo budowa nowoczesnych elektrowni wymaga czasu i jest kosztowna. A zużycie rośnie lawinowo. Co lato pojawia się wręcz zagrażenie blackoutami, czyli czasowymi wyłączeniami prądu.
Zgodnie z teorią ekonomiczną rosnący popyt i podaż, która nie może go zaspokoić musi skończyć się wzrostem cen. Browary także będą musiały liczyć się z dużymi podwyżkami.
W mniejszym stopniu będzie zmieniać się cena gazu. Lecz także tutaj należy liczyć się ze stałym wzrostem cen.
Opakowania czyli odpady
Kolejnym tematem, z którym niewątpliwie będzie musiała się zderzyć cała branża spożywcza są opakowania. Zwłaszcza małe browary będą miały niemały problem do rozwiązania.
Butelki szklane są postrzegane lepiej, niż plastikowe. Są neutralne, nie zachodzi z nich migracja substancji do płynu, jak w przypadku PET. Natomiast wymagają bardzo dużych nakładów energii przy wytwarzaniu oraz są kosztowne w transporcie. Browary rzemieślnicze używają butelek jednorazowych, które są postrzegane gorzej, niż butelki zwrotne. W małych zakładach nie ma szans na wprowadzenie butelek wielokrotnego użytku, ze względu na logistykę i koszty obsługi takiego systemu.
Prawdopodobnie małe browary będą chętniej sięgać po puszki aluminiowe. Idealne do recyklingu, ponownie przetwarzane są najbardziej „zielonym” opakowaniem. Tak jest tylko w przypadku opakowań z recyklingu. Niestety duży popyt na aluminium powoduje konieczność eksploatowania odkrywkowych złóż boksytu i wytapiania z nich aluminium. A to już bardzo brudny i zanieczyszczający środowisko proces. Tak więc ekologiczność puszki wcale nie jest jednoznaczna. Pewne kontrowersje budzi też powlekanie wnętrza warstwą polimerową i ewentualna migracja związków z tej powłoki do produktu. Tutaj szklana butelka wygrywa zdecydowanie.
Oczywiście najmniej odpadów (przeliczając na litr piwa) produkuje się przy opakowaniach zbiorczych. Jednak powszechnie używane zwłaszcza w małych browarach KEGi z tworzyw sztucznych wcale nie należą do opakowań „ekologicznych”. Jednorazowe użycie, plastik który właściwie nie trafia do recyklingu, możliwość migracji substancji z opakowania do produktu to minusy plastikowych beczek. Trudno jednak będzie je zastąpić czymś innym. Wielorazowe KEGi z metalu trzeba myć (agresywna chemia, czas, woda) i przewozić w dwie strony. Mają też słuszną wagę i trudno nimi obracać dystrybuując na całą Polskę. Póki co alternatywy nie widać.
Browary będą musiały się zmierzyć w najbliższym czasie z wyzwaniami pro-ekologicznymi. Rozwiązania powyższych problemów zapewne będą kosztowne. A i ustawodawcy koszty środowiskowe zapewne zechcą przerzucać w coraz większym stopniu na przedsiębiorców. Tańszego piwa raczej nie należy się spodziewać.