Za co lubię kraft – 3 pozytywy na wiosnę
Przemek Iwanek
Strach ostatnio otwierać internety. Afera goni aferę, złość wylewa się z ludzi, dostało się nawet Tomaszowi Kopyrze za to, że powrócił co spraw piwnych. Skąd ta agresja? Czy to zimna wiosna, poświąteczne przejedzenie serniczkiem, a może po prostu pandemia Covid-19?
A mi przypomniało się, że Marek Puta domagał się, żebym napisał choć raz coś pozytywnego. No łatwo nie będzie, ale spróbuję. Aby pozostać w kontrze do ogólnego ponuractwa postanowiłem przypomnieć sobie, za co właściwie tak lubimy krafcik. Zatem spuść powietrze, poluzuj gumkę i lećmy z tematem.
Ferment
Jest taki stary szmonces: czemu nie ma blogerów maślanych, skoro tak wielu jest piwnych? Prawda jest taka, że trudno coś ciekawego napisać o maśle. Tymczasem o piwie proszę bardzo, można, jeszcze jak! Bo ciągle coś się dzieje. Nawet w zdecydowanie bogatszym świecie winiarskim tak naprawdę nowych tematów nie ma szczególnie wiele. Wino robi się raz do roku, towarzystwo jest raczej konserwatywne. Na wiosnę można napisać np. o przymrozkach. No szałowo.
Tymczasem w krafcie jest prawdziwy ferment! Ileż tu się wydarza, nowe dodatki, nowe style, zagraniczne kooperacje, nowe browary, nowe opakowania. Czasem aż trudno to ogarnąć. No i afery, oczywiście, powiedzmy sobie szczerze, kostka masła rzadko kiedy wybucha.
Ale miało być pozytywnie. Więc tak, jest o czym pisać i czym się ekscytować. Gdybym nazywał się Rami, zrobiłbym tabelkę z ilością gorących tematów. A tak to musicie mi wierzyć na słowo. Krafcik nie jest nudny.
Królicza nora
Nie wiem ile wspomniany wyżej Tomasz nakręcił filmów o piwie. Raczej niemało. I choćbyś obejrzał wszystkie jego filmy, przeczytał wszystkie blogi, zjadł sto kotletów, to i tak temat piwa ledwo liźniesz. Słowianie ze wschodu twierdzą, że całej wódki nie wypijesz. Co wcale ich nie zniechęca do mierzenia się z tematem.
Królicze nory mają to do siebie, że trudno ocenić ich głębokość patrząc z góry. A temat piw rzemieślniczych to nora, której zakamarki można zgłębiać latami. Wiem, bo od 3 lat nagrywamy podcast o piwie Alchemia. I choć mamy przegadanych pewnie blisko ze 100 godzin, to nie wydaje się, byśmy chociaż zbliżali się do wyczerpania tematu.
Jeżeli ktoś lubi wkręcać się w jakąś dziedzinę, to w krafcie będzie czuł się jak ryba w wodzie. Albo jak królik w norze. Na parę lat spokojnie wystarczy.
DIY
oraz łatwość wejścia. Z piwem jest łatwiej, niż na przykład z winem, które wymaga nie tylko wiedzy teoretycznej, ale i pewnego „opicia”. Piwo zawsze było „bliżej normalnych ludzi”.
W krafcie dużo rzeczy można zrobić własnymi siłami i w sumie w dość prosty sposób. Poznanie stylów nie wymaga olbrzymich zasobów pieniężnych, ani wyszukiwania ich na końcu świata. Nawet jak zechcesz pić fantazyjne piwa zza oceanu – zawsze możesz zgłosić się na naparstkowy panelik.
Chcesz być piwnym blogerem czy vlogerem? Nie ma prolemu. Możesz łatwo kupić lajki stworzyć swój kanał i dzielić się przemyśleniami. Tematów do obgadania nie zabraknie.
Chcesz warzyć piwo w domu? Proszę bardzo. A jak przyjdzie ci do głowy otwarcie własnego browaru, to ścieżka jest przetarta. Co więcej, możesz zacząć od kontraktu. Uruchomienie winiarni czy destylarni to zdecydowanie poważniejsza sprawa.
Kraft jest easy and fun (jak mówi trener od ABS). Zajmuję się piwem już od lat i nawet jak powiem, że mam dosyć, to za jakiś czas wrócę. Czego i wam życzę. Dużo optymizmu na wiosnę!
Image by Veeka Skaya from Pixabay