Piwo to nie „rocket science”
Kamil Prystapczuk
blog: alechanted.pl
Bum! Mamy rok 2019, więc istnieje niemała szansa, że jeżeli już od pewnego czasu interesujesz się piwem rzemieślniczym i jeszcze nie jesteś spłukany jak szczur, to przez twoją głowę przewinęła się myśl, żeby uwarzyć coś samemu, dla siebie i kilku najbliższych znajomych. W Polsce zajmuje się tym regularnie solidnych „kilka” tysięcy osób, więc nie może to być szczególnie trudne, prawda?
Istnieje jednak ryzyko, że w fejsbukowym szale wszedłeś na którąś z popularnych grup piwowarskich, żeby liznąć trochę wiedzy, zanim przejdziesz do kompletowania swojego pierwszego sprzętu. Po kilku minutach wyszedłeś na papierosa (pierwszego w życiu) i nigdy więcej nie wróciłeś do tematu. To, co tam zobaczyłeś mogło trwale zrazić cię do naprawdę pięknej przygody.
Przerośnięte mózgi
Grupy piwowarskie i fora mogą być przerażające, jeżeli nie przepuszczasz zawartości przez odpowiedni filtr. Wchodzisz tam nie mając zielonego pojęcia od czego zacząć i widzisz znanego piwowara, który wymienia się z blogerami zdjęciami beczek po przeróżnych trunkach i mikrobów pod mikroskopem.
Wpis niżej równania reakcji chemicznych, a w przypiętym poście jakieś ważniaki dyskutują o pH i wpływie masy wody zawartej w starym słodzie na gęstość brzeczki przedniej. Następne posty to seria prac naukowych w przeróżnych językach i koleś, który buduje własną maszynę, która będzie warzyć piwo przez apkę na smartfona. Nikt nie bije brawa, wszyscy dokładają swoją cegiełkę i wspólnie tworzą coś jeszcze większego. Na tym etapie mogłeś pomyśleć, że tu nie pasujesz.
Filtr
Wszyscy tu zdajemy sobie sprawę z tego, że te informacje mogą wywoływać niemałą trwogę. Są to jednak informacje kierowane do konkretnej grupy pasjonatów, dla których piwowarstwo (nie tylko domowe!) stało się częścią życia. Jeżeli zwrócisz uwagę na szczegóły, to w tych wszystkich wpisach na grupach i w tych wszystkich ważnych wątkach na forach przewijają się ciągle te same nazwiska i w rzeczywistości nie jest ich tak wiele.
Wszystko, co powinno zainteresować kompletnego laika zostało już dawno powiedziane wielokrotnie, a wszyscy, którzy stali się prawdziwymi amatorami (w tym rzadziej używanym znaczeniu tego słowa) poszukują sposobów na udoskonalenie procesów w swoim browarze do granic przyzwoitości. Nie musisz się bać absolutnie niczego, bo ci wszyscy wyjadacze ze stopniami naukowymi i setkami warek na koncie są tam też dla ciebie i, choć momentami mogą wyglądać na złośliwe małpy, to zależy im, żeby nie stała ci się krzywda.
Piwo to nie „rocket science”
Jeżeli kiedykolwiek udało ci się ogarnąć przyzwoitej jakości rosół na obiad, to do warzenia posiadasz absolutnie wszystkie umiejętności. Weź pod uwagę, że nauka spotkała się z warzeniem piwa dopiero kilkaset lat temu, a większość piwowarów przez kilkanaście tysięcy lat piwowarstwa nie potrafiła nawet czytać (skoro dobrnąłeś do tego momentu w tekście, to masz w tej dziedzinie nad nimi przewagę).
Jedyne, co powinieneś zrobić, żeby zacząć warzyć, to kupić składniki i skorzystać z tych prostych i niedoskonałych instrukcji zawartych w zestawach startowych. Nawet, jeżeli coś spieprzysz, to masz idealne podstawy do zadawania konkretnych pytań i zdobywania niezbędnych odpowiedzi.
Piwowarstwo nie jest i nie powinno być straszne, bo to jednak ciągle tylko robienie piwa.
[…] ze swoistym, wyluzowanym humorem. Dba o to Kamil Prystapczuk, jego autor, który popełnił także wpis dla Kraft Magii. Mimo, że wpisy na blogu pojawiają się dość rzadko, to jednak zgromadzona tam wiedza może […]