Co mnie intryguje w starej reklamie – opinia
Przemek Iwanek
Jakie są pierwsze skojarzenia z niemiecką reklamą piwa? Oczywiście zdrowie germańskie dziewczę w skąpym bawarskim stroju ludowym, które trzyma 9 litrowych kufli. I się uśmiecha (kto by się nie uśmiechał w takiej sytuacji?).
Skojarzenie z bawarską dziewoją to jedno z tych mniej rozerotyzowanych. O gorszych nie wspomnę, bo wojowniczki poprawności politycznej gotowe zrobić przemarsz z pochodniami. Cóż ja poradzę na niemieckie gusta.
Piwo bez szczucia
Tymczasem 100 lat temu powstała grafika, która dla mnie jest co najmniej intrygująca. Polecam przyjrzeć się jej uważnie.
Przedstawia ona starszego mężczyznę z piwem. Człowiek ten jest szczupły, ubrany w czarny płaszcz i kruczoczarny wysoki cylinder. W jednej dłoni trzyma stojącą na stole wysoką, wąską szklankę. W drugiej – cygaretkę. Z jego ust wydobywa się dym. Za szklanką stoi pękata butelka z wyjątkowo długą i wąską szyjką, która przypomina nieco komin. Szyjka butelki jest niemal dwukrotnie dłuższa od samej butelki.
Żadna z wymienionych wyżej rzeczy nie jest specjalnie dziwna, ani osobliwa. Jednak uwagę przykuwa nieco ekscentryczny i surrealistyczny klimat tej etykiety.
Spójrzmy na drobiazgi. Kuriozalnie długa szyjka butelki koresponduje z wysokim cylindrem i wąską szklanką. A także z chudością jegomościa, jego pociągłą twarzą i dużym nosem.
Czerwone cygaro (czy też cygaretka) jest co najmniej dziwaczne. Nie tylko z powodu barwy. Nie jest wykluczone, że jest to tylko moje spojrzenie, człowiek z XXI wieku. Być może 100 lat temu takie wyroby tytoniowe były powszechnie. Nie mniej cygaretka ściskana palcami kojarzy mi się z jakimś wielkim pękatym czerwiem rodem z prozy Burroughsa.
Smutek
Jednak najbardziej zastanawiający, a wręcz niepokojący jest wyraz twarzy mężczyzny. Starszy człowiek jest nie tyle zrelaksowany, co raczej pogrążony w bezdennej rezygnacji. Wzrok jego utkwiony jest daleko. A na styranej i zmęczonej twarzy odmalowuje się bezbrzeżny smutek, melancholia, beznadzieja.
Nie wiemy jaka jest jego profesja. Czy jest grabarzem? Na kominiarza zbyt smutny. A może raczej kimś bogatszym na co wskazywałby cylinder? Może właścicielem zakładu pogrzebowego? Może jest ponurym stręczycielem lub kamienicznikiem, najemcą lichych klitek w slumsach wyjętych żywcem z Nędzników? A może po prostu zwykłym obywatelem, który zwątpił w ten sens tego świata?
Ciekawość nasza jest niezaspokojona, a historia posępnego spijacza gose prawdopodobnie pozostanie tajemnicą na wieki. Wiadomo jedno: dziś taka reklama nie mogłaby powstać. Obecnie na plakatach królują szalone kolory, sztuczny, ekstatyczno-orgazmiczny uśmiech, piękno, młodość i radość. Reklama, jak twierdzi Don Draper, ma sprzedawać szczęście. Coś, czego współczesnym ludziom tak bardzo brak.
Tym bardziej doceniam uroki grobowej grafiki Rittergutsa Gose. Kto wie, czy ze smutnymi reklamami ludzie nie byli weselsi.
Zdjęcie: pxhere