Jasne, ale nie lager
Lagery nieprzerwanie królują na półkach sklepowych. Ich pozycja jest raczej niezagrożona. Zwłaszcza, że wiele osób lubi delikatny smak i wyraźne właściwości orzeźwiające jasnych piw dolnej fermentacji. Dostrzegają to nawet browary rzemieślnicze, które coraz chętniej warzą pilsy.
Czy jednak wśród piw górnej fermentacji da się znaleźć coś ciekawego? Ale, którego fan lagerów spożyłby ze smakiem?
1. Kölsch
Jaśniutka barwa, idealna klarowność, drobne bąbelki CO2 lecą do góry szklanki. A na górze biała piana. W smaku nutki delikatne, lekko słodowe, nieco ciasteczkowe i czysta chmielowa goryczka. Bardzo orzeźwiające. Brzmi jak opis klasycznego pilsa? A to właśnie piwo kolońskie, czyli kölsch. Oryginalny – warzony jest wyłącznie w okolicach Kolonii, jednak browary rzemieślnicze od czasu do czasu sięgają po ten styl. Cecha szczególna? Drobny smaczek technologiczny. Otóż piwo jest fermentowane drożdżami górnej fermentacji i tu nie ma nic nadzwyczajnego. Później jednak jest leżakowane w niskiej temperaturze, tak, jak piwa dolnej fermentacji: lagery. Proces ten nazywa się właśnie lagerowaniem. Dlatego niektórzy uznają kölscha za hybrydę piwa górnej i dolej fermentacji.
kraj pochodzenia: Niemcy
zawartość alkoholu: 4,5-5%
2. Blond Ale
Znane także jako belgian blond, a we Francji jako blonde. Jasne i całkiem treściwe piwo o typowo belgijskim charakterze. Specjalne drożdże i wyższa temperatura fermentacji tworzy bardzo ciekawą kombinację, uznawaną za znak rozpoznawczy piw z Belgii. Delikatna nuta aromatyczna kojarząca się z dojrzałymi, jasnymi owocami (estry) oraz lekko korzennymi, pieprznymi przyprawami (fenole). W połączeniu z lekką słodowością i smakiem biszkoptowym daje bardzo ciekawy efekt. Mimo lekkiej słodyczy piwo spożywa się bardzo lekko. Fani lagerów bywają zadziwieni jego bukietem.
kraj pochodzenia: Belgia
zawartość alkoholu: 5-7,5%
3. Golden Strong Ale
Kolejne jasne piwo z Belgii. I wcale nie ostatnie, bo w niderlandzkim królestwie ciekawych piw jest co niemiara. Nazwa golden strong ale brzmi po angielsku, jako że została wymyślona przez amerykanów z BJCP. Napisu golden strong ale nie znajdzie się jednak na etykiecie tego piwa. Ale za to można odnaleźć tam ciekawe nazwy własne, jako, że piwa te przywykło określać się „szatańskimi”. Jest więc marka Duvel, czyli diabeł po flamandzku, jest i Lucyfer, Judasz, sam Satan, a nawet i Delirium Tremens z różowymi słoniami na etykiecie. Niektórzy twierdzą, że szatański przydomek wcale nie pochodzi od nazw piw, lecz od ich zdradliwości. Wyglądają one bowiem bardzo przystępnie – niczym klasyczny jasny lager, czy też pils. Jednak diabeł tkwi w ich mocy, która nierzadko oscyluje w okolicach 10% alkoholu. Co gorsza, niespecjalnie czuć to w smaku. Zdarza się czasem, że ktoś, kto nie spojrzy na zawartość alkoholu na etykiecie, niespodziewanie może poczuć na sobie ich piekielną moc.
kraj pochodzenia: Belgia
zawartość alkoholu: 7,5-11%