Gambrinus, czyli jak legenda może przeistoczyć w kulturowy symbol
Gromki rechot biesiadników rozdzierał powietrze przesiąknięte alkoholową wonią. Stukot drewnianych kufli i kakofoniczne pijackie stękania, tworzyły w hali biesiadnej przedziwny spektakl, który nie miał nic wspólnego z cywilizowanym społeczeństwem. Książe Jan Primus, wlawszy w siebie solidne pokłady weny oratorskiej, dziarsko wspiął się na trzy beczki piwa, by uraczyć biesiadników dawką solidnej filozoficzno-pijackiej paplaniny. By przebić się, przez ten werbalny galimatias, zakrzyknął z mocą trąby Jerychońskiej:
– Jan Primus! Jan Primus!
Nie było jednak takiej mocy, coby sprawiła, że ów okrzyk stanie się wyraźnie słyszalny. Wzleciawszy z ust księcia, przefiltrowany przez nietrzeźwe umysły biesiadników, przepoczwarzył się w słowo: „Gambrinus”. I tak zostało.
Na wstępie, uczciwie dodam, że powyższy opis, to tylko moja prywatna interpretacja jednej z teorii powstania imienia bohatera tegoż artykułu. Okazuję się, że w środowisku piwowarów jest on nieomal postacią mityczną. Każdy o niej słyszał, nikt jednak tak naprawdę nie wie, skąd nasz Heros chmielu, Noe jęczmienia, król piwa, czy jak tam jeszcze go opiewano pojawił się na kartach historii.
Zanurzmy się więc w opowieści, gdzieś pomiędzy prawdą, a fikcją. O postaci, która ponoć potrafiła wypić beczkę piwa jednym haustem, która przepiła samego diabła. O znakomitym rycerzu, strategu i osobie warzącej tak przednie piwo, iż został za nie nobilitowany na księcia. Musicie przyznać, że to dosyć bogate portfolio, warto jednak te strzępki informacji jakoś poukładać. Czy wyjdzie z tego coś kompletnego? Przekonajmy się.
Jan Primus
Patrząc przez pryzmat historii, teorii jest kilka. Jedną nakreśliłem z początku. Owy Jan Primus faktycznie istniał, zwany był także Janem I. Urodzony w 1251r. był księciem brabanckim (teren obejmujący część Belgii i północnej Holandii). I wychodziło mu to całkiem nieźle; świetnie walczył, brał udział w turniejach, był także mecenatem sztuki i udało mu się odnieść spektakularne zwycięstwo po Worringem w 1288r, dzięki czemu uzyskał księstwo Limburgii. Wracając do jego piwnych konotacji, właśnie podobno podczas hucznych biesiad, w celu uczczenia tego nielichego zwycięstwo, doszło do scenki opisanej na początku artykułu. Jedna z teorii o jego śmierci mówi, że doszło do niej podczas turnieju rycerskiego, a jego przegrana miała związek z kuflem piwa wypitym przed stanięciem w szranki. Śmierć zaiste szlachetna zarówno dla piwosza, jak i dla rycerza.
Jan II Bez Trwogi
Inną postacią będącą ponoć Gambrinusem, był Jan II Bez Trwogi (1371-1419). Ten miał już większe zasługi dla koneserów piwa. Oficjalnie wprowadził chmiel do jego produkcji na poniektórych terenach dzisiejszej Belgii. Dawniej różnie z tym chmielem bywało. Zamiast niego, używano mieszanki ziół, zwanej: gruit, na którą składało się tyle rodzajów ziół, że aż trudno nie mieć wrażenia, że po prostu zrywało się co rosło, w pobliżu browaru. Jako, że o Gambrinusie mówi się także jako o Herosie chmielu, może być to wskazówka, jednakże nadal dosyć mglista.
Cambrinus, Król Piwa
Jak to bywa z postaciami nieomal legendarnymi, pisząc o nich trudno było się oprzeć na faktach. Można więc było trochę popuścić wodzę fantazji i zacząć tłumaczyć jej genezę w dosyć fantastycznej formie. W XIXw. Francuski dziennikarz Cherles Deulin napisał krótką powieść o Cambrinusie, królu piwa. Główna postać powieści była flamanckim szklarzem. Tutaj oryginalność tego utworu się kończy. Mamy z początku nieszczęśliwą miłość do pięknej Flandrine (ten wątek chyba nigdy się ludzkości nie znudzi), potem topienie smutku w alkoholach wszelakich (m.in. w w normańskim cydrze, w gruszkówce, w galijskim miodzie, we francuskim koniaku, w angielskim i holenderskim ginie, w szkockim whisky, w germańskim kirschu). Mimo imponującego arsenału lekarstw na nieszczęśliwą miłość nic nie pomagało, więc nasz Werter wśród piwowszy, z braku alternatyw, poprosił o pomoc diabła. Diabeł za jego ulubioną formę waluty, czyli dusze szklarza, okazał się skory do pomocy. Pokazał mu roślinę chmielu i stwierdził, że ona wyleczy jego smutki. Dał mu też nasiona chmielu i wyjaśnił jak przy jego udziale, stworzyć piwo, które da mu zapomnienie o pięknej Flandrine. Diabeł wręczył mu także dzwonek, który wprawiał ludzi w nieodpartą i niepowstrzymaną chęć tańca (trochę jak w dzisiejszych czasach muzyka disco-polo).
Jak oszukać diabła
Gambrinus miał więc narzędzia. Otworzył browar i po uwarzeniu pierwszego piwa zorganizował przyjęcie. Na nim zagrał na dzwonku i wszyscy biesiadnicy dzięki magicznej mocy dzwonka tańczyli, a ich pragnienie wciąż się wzmagało. Gambrinus chętnie częstował gości swoim trunkiem, dzięki czemu zdobywał ich uwielbienie. Jego interes kwitnął i król w zamian za zasługi mianował go księciem Brabancji. Najważniejsze jednak jest to, że w swoim przednim piwie odnalazł wreszcie zapomnienie. Gdy diabeł wreszcie chciał odebrać jego duszę, ten zagrał na dzwonku. Diabeł nie mogąc oprzeć się pragnieniu tańca, po kilku godzinach błagał Gambrinusa, o coś na zaspokojenie pragnienia. Ten dał mu beczkę piwa, a Mefisto wypił ją jednym haustem. Widocznie taka ilość alkoholu powaliłaby nawet diabła, więc obiecał on, że jeszcze wróci po duszę piwowara, gdy ten będzie umierał ze starości. To jednak również się nie udało. Diabeł, gdy wreszcie poczuł, że Gambrinus umiera, wrócił po jego duszę. Nie zastał jednak nikogo. Tylko ogromną beczkę, wypełnioną piwem.
Tak oto kończy się ta piwna mieszanina Fausta, Cierpień Młodego Wertera, z akcentem typowym dla mitów greckich, czyli pośmiertne przeistoczenie w symboliczny przedmiot. Oczywiście takich mitów i pieśni jest znacznie więcej. W tej wędrówce przez wieki nie można niestety jednoznacznie odpowiedzieć, kim tak naprawdę Gambrinus był. Jego historyczne konotacje są trochę naciągane, dlatego wolę opowieści takie jak ta Charlesa Deulin’a. Ja wyobrażam sobie Gambrinusa jako postać mityczną, która mknie przez dzieje, przejawia się w ludzkiej wyobraźni, w postaci różnych legend i co najważniejsze, niesie ze sobą pewne dziedzictwo. Jest symbolem radosnej zabawy w przednim towarzystwie i przy kuflu zacnego piwa. Gdy będziesz więc w jednej z takich sytuacji, nie zapomnij wznieść toast ku Herosowi chmielu, królu piwa, Noemu jęczmienia. Ku Gambrinusowi. Cześć jemu i chwała!
Obraz: Wikimedia Commons